''Dziennik Polski'' z dnia 2.07.2006 r.
Rozmowa z prof. Władysławem Góralem z Wydziału Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska AGH
- 21 czerwca kilkadziesiąt osób wstało przed świtem, by z kopca Krakusa obserwować wschód Słońca dokładnie nad kopcem Wandy.
Mieli szansę zobaczyć?
- Nie.
Tego dnia Słońce wschodzi dużo bardziej na północ, na lewo od kominów elektrociepłowni Łęg.
- Więc to tylko legenda, że wzajemne położenie kopców jest szczególne?
- Ależ nie.
Po prostu datę 21 czerwca podał ktoś, nie mający rozeznania w astronomii i odtąd bezmyślnie się ją powtarza.
W rzeczywistości wschód Słońca na tle kopca Wandy można obserwować z kopca Krakusa 2 maja i 10 sierpnia.
- A zachód nad kopcem Krakusa?
- 4 listopada i 6 lutego.
- Skąd Pan to wie?
- Jestem astronomem i geodetą.
W latach 90. wraz z kolegami z Zakładu Geodezji i Kartografii AGH, za pomocą pomiarów GPS, precyzyjnie ustaliliśmy współrzędne geograficzne krakowskich kopców.
To pozwoliło nam obliczyć wschody i zachody Słońca dla wybranych linii.
O dacie majowej pisał też w latach 70. profesor AGH Janusz Kotlarczyk.
- Trochę szkoda, że teoria z 21 czerwca się nie sprawdziła.
Letnie przesilenie, najkrótsza noc w roku...
- Cztery podane przeze mnie daty są jeszcze bardziej szczególne.
Jeśli dobrze się przyjrzeć, okaże się, że dzielą rok na cztery, w przybliżeniu równe części.
Na dodatek, dokładnie pomiędzy nimi, odnajdziemy terminy niezwykle ważnych wydarzeń astronomicznych: 20 marca - wiosenne zrównanie dnia z nocą, 21 czerwca - letnie przesilenie Słońca, 22 września - równonoc jesienna i przesilenie zimowe 21 grudnia.
Te daty dzielą rok na osiem, w przybliżeniu równych części, a wyznacza je tylko jedna linia, łącząca kopiec Krakusa z kopcem Wandy!
I to jest prawdziwy fenomen.
- Powiedział pan: tylko jedna?
Czyżby takich linii było więcej?
- Szukając informacji w Internecie, natrafiłem na opis kopca Kraka w Krakuszowicach.
Legenda głosi, że pochowano w nim syna Krakusa.
Na zdjęciach satelitarnych nie mogłem dojrzeć owego kopca, więc pojechałem na miejsce.
Okazało się, że nie dość, że jest cały zarośnięty drzewami, to jeszcze dość dziwnie położony.
- Dziwnie?
- Nie leży na wierzchołku wzgórza, ale na jego zboczu.
Miejscowi tłumaczą, że w tym miejscu młody Krak miał zostać rozszarpany przez wilki lub zabity podczas polowania.
Zacząłem jednak szukać astronomicznych powiązań między położeniem kopcem legendarnego ojca, syna i córki.
- Znalazł Pan?
- I to nie byle jakie.
Tam dopiero zaczyna się ciekawa astronomia.
Po pierwsze: linia łącząca krakowski kopiec Krakusa i kopiec Kraka z Krakuszowic ma podobne własności, jak linia kopiec Krakusa - kopiec Wandy.
Jest do niej symetryczna i również dzieli rok na osiem równych części.
Pojawia się także ciekawa zależność między kopcem Kraka a Wandy.
Wiąże się ze szczególnym położeniem wschodu i zachodu Księżyca.
- Chwileczkę, przecież Krakuszowice są chyba dość daleko.
- Leżą w gminie Gdów, na północ od Niegowici.
W linii prostej od kopca Krakusa to jest 22,7 km.
Od Wandy - 18,4 km.
- To chyba zbyt daleko, by można je zobaczyć gołym okiem?
- Rzeczywiście.
Przy dobrej widoczności krakowskie kopce są ze swoich wierzchołków dostrzegalne.
Dzieli je dystans 8,63 km.
Krakuszowicki jest dalej.
Dlatego pomiędzy nimi musiały być punkty pośrednie.
Mamy już kandydatów na te punkty...
- Chce Pan powiedzieć, że wokół Krakowa takich punktów - kopców może być więcej?
- Tak, określają inne charakterystyczne linie astronomiczne i mamy naukowe podstawy, by tak twierdzić.
Myślę, że dawni mieszkańcy Krakowa już dwa, trzy tysiące lat temu dostrzegli, iż pewne miejsca są szczególne pod względem astronomicznym.
Niedawno na terenie Niemiec odnaleziono tzw. dysk z Nebry - krążek z brązu, o średnicy 32 cm, na którym, za pomocą złotych wstęg, zaznaczono zakres wschodów i zachodów Słońca w tej miejscowości.
Wiek dysku określono na 3,6 tys. lat.
Świadczy to o wysokim poziomie astronomii na terenie Europy Środkowej w początkowej epoce brązu.
- Więc krakowskie kopce byłyby...
Czym?
Kalendarzem?
- Z mojego punktu widzenia, mówiąc językiem współczesnym, są to znaki astronomiczno - geodezyjne.
W literaturze przypisuje się im różne funkcje: sygnalizacyjno - obserwacyjne, grzebalne, na pewno religijno - rytualne.
- Kto mógł je wznieść?
- Ja wiążę je z elitami, które wzbogaciły się na kopalniach w Bochni i Wieliczce.
Sól z solanek na skalę przemysłową pozyskiwano tam już w neolicie.
Z wielu miejsc w rejonie Wieliczki krakowskie kopce są świetnie widoczne.
Choć, oczywiście, siedzibą owych elit było zapewne wzgórze wawelskie.
- Wawel?
- Tak.
W Krakowie jest to miejsce pierwszorzędne.
Kopce są ściśle powiązane astronomicznie z jego wierzchołkiem.
Dla stojącego tam obserwatora, kopiec Krakusa i - nieistniejący już - kopiec Estery, wyznaczają ekstremalne położenia wschodu i zachodu Księżyca.
- Nie rozumiem.
- Ruch Księżyca na nieboskłonie jest bardziej skomplikowany niż ruch pozorny Słońca na niebie.
Wiąże się to z nachyleniem jego orbity do płaszczyzny, po której Ziemia okrąża Słońce.
Raz na 18,6 roku Księżyc wschodzi w najbardziej na południe wysuniętym punkcie horyzontu.
Patrząc z wierzchołka wzgórza wawelskiego, wypada to właśnie nad kopcem Krakusa.
Po 9,5 roku, czyli w połowie tego okresu, Księżyc zachodzi natomiast nad kopcem Estery.
- Czyli gdzie?
- Na miejscu trybun dzisiejszego stadionu ''Wawel''.
Powiem jeszcze, że linia wzgórze wawelskie - kopiec Estery jest prawie równoległa do linii kopiec Wandy - kopiec Kraka w Krakuszowicach...
- Ale jak ludzie sprzed kilku tysięcy lat mogli to wymierzyć?
- Nie wiemy, czy znali trygonometrię.
Starożytni Grecy znali.
Może zaimportowali jakiegoś naukowca?
Ta wiedza na pewno świadczy o ich wysokim poziomie.
Podobnie kunszt budowniczych - najlepszy dowód, że prehistoryczne kopce wciąż stoją, podczas gdy Piłsudskiego i Kościuszki po deszczach niemal się rozpłynęły.
- Daty, które podał Pan na początku pokrywają się z głównymi świętami kalendarza celtyckiego.
Może tam trzeba szukać twórców tego systemu?
- Może.
Celtowie dzielili rok na połowę: letnią i zimową.
Początek roku wypadał w ok. 1 listopada, czyli mniej więcej wtedy, kiedy z kopca Wandy zachód Słońca widać na tle kopca Krakusa.
Letnia połowa rozpoczynała się w maju, gdy wschód Słońca obserwowano na tle kopca Wandy.
Ale tego, czy te wzniesienia są dziełem Celtów, na tej podstawie nie można przesądzić.
- Czy jest szansa, że będziemy mieli w Krakowie własny, ''ziemny Stonehenge''?
- W kamieniach ze Stonehenge jest zapisanych wiele interesujących zależności, ale linia krakowska, określona przez kopiec Wandy i kopiec Krakusa, nie jest w nich tak wyraźnie zaznaczona.
Kopce i niektóre naturalne wzgórza wokół Krakowa i Wieliczki tworzą coś w rodzaju prehistorycznej sieci astronomiczno - geodezyjnej.
To jest wysokiej klasy ciekawostka.
Napisałem o niej już trzy artykuły naukowe i temat nie jest wyczerpany...
Udokumentujemy ją odpowiednio i nie chcę powiedzieć, że będziemy mieli krakowski Stonehenge, ale nie będzie to rzecz gorsza.
Tekst: Katarzyna Kobylarczyk
Źródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 2 lipca 2006 r.
--------------------------------------------------------------------
https://www.youtube.com/watch?v=7H8H5wIheGA
Prof. Władysław Góral, geodeta z AGH, w 2006 r. napisał niespełna 11-stronicową pracę na temat krakowskich kopców oraz kopca Kraka II w Krakuszowicach. W tej pracy opisał zależności astronomiczne i geodezyjne między kopcami, a także Wzgórzem Wawelskim. Na podstawie tej pracy można powiedzieć, że mamy w Krakowie coś, co śmiało można porównać do Stonehenge.
----------------------------------------------
„Kościoły Krakowa i ruch Słońca na niebie” – felieton
Skrócona wersja poniższego felietonu autorstwa prof. Ryszarda Tadeusiewicza została opublikowana w Gazecie Krakowskiej 6.2.2019 r.
Gdyby kogoś z Państwa zapytać, czym się wyróżnia dzisiejszy dzień – 6. luty – to byłoby wiele ciekawych odpowiedzi, natomiast pewnie nikt by nie powiedział, że właśnie dziś Słońce zachodzić będzie w taki sposób, że obserwator na kopcu Wandy zobaczy je dokładnie nad kopcem Kraka. Wbrew pozorom ma to znacznie!
Nad katolickim Krakowem górują od wieków dwa pogańskie kopce: Kraka i Wandy.
Oba powstały zapewne w VI lub VII wieku, na długo przed powstaniem zalążków państwa polskiego. Ciekawostką jest fakt, że wzajemne usytuowanie tych ogromnych ziemnych budowli (odległych od siebie o 8630 m) wydaje się nieprzypadkowe. Jak już wspomniałem, obserwator znajdujący się na kopcu Wandy obserwuje zachód Słońca nad kopcem Kraka w dniu 6 lutego i 4 listopada. Z kolei obserwator znajdujący na kopcu Kraka obserwuje wschód Słońca nad kopcem Wandy w dniu 1 maja i 12 sierpnia. Powyższe cztery daty wraz datą przesilenia letniego i zimowego oraz z datą równonocy wiosennej i jesiennej dzielą rok na osiem w przybliżeniu równych części. Być może więc system tych dwóch kopców był dla naszych niepiśmiennych przodków czymś w rodzaju astronomicznego kalendarza?
Ustalono, że dni, w których słońce znajduje się (wschodząc lub zachodząc) na linii łączącej te dwa kopce - to są przybliżone daty celtyckich świąt Samhain, Imbolc, Beltane i Lughnasadh. Czyżby do Krakowa docierały w VI wieku wpływy celtyckie?
Jeszcze ciekawsze jest to, że - jak wykazał prof. Góral - układ średniowiecznych kościołów krakowskich nawiązywał do „osi” łączącej oba kopce!
Wjeżdżając do Krakowa od zachodu napotyka się najpierw Opactwo Benedyktynów w Tyńcu, imponująco posadowione w 1044 roku na wapiennej skale nad doliną Wisły. Być może niektórzy z Państwa pamiętają jeszcze, jak pięknie je opisał Henryk Sienkiewicz na początku trzeciego rozdziału „Krzyżaków”?
Dalej jadąc wzdłuż Wisły na północny wschód można odnaleźć powstały w 1162 roku kościół i klasztor Norbertanek na Salwatorze. Jest on odległy od Tyńca o 8876 m, a linia łącząca te dwie najstarsze budowle sakralne w Krakowie jest niemal idealnie równoległa do linii łączącej kopiec Kraka z kopcem Wandy! Różnica azymutu obydwu linii jest mniejsza od jednej minuty kątowej!
Nieco później powstał w pobliżu Wawelu kościół Dominikanów. Pierwszy romański kościółek powstał tu w XII wieku – dokładna data nieznana. Otóż geodeta i astronom profesor Góral wykrył, że kościół ten znajduje się dokładnie na linii łączącej Opactwo w Tyńcu (odległe o 10826 m) ze wspomnianym klasztorem Norbertanek. Na linii – powtórzmy to - odbiegającej od kierunku z kopca Kraka do kopca Wandy o mniej, niż średnica kątowa tarczy słonecznej w momencie wschodu lub zachodu!
Od wzniesienia tych budowli minęło prawie tysiąc lat, więc nikt dzisiaj nie odpowie, czym się kierowali fundatorzy, lokując te klasztory i kościoły właśnie w tych miejscach. Ale zgodność rozmieszczenia pogańskich kopców i katolickich świątyń jest zadziwiająca!
Na koniec jeszcze uwaga porządkowa: Dzisiejszy felieton oparłem na referacie profesora Władysława Górala, wygłoszonym w dniu 9 stycznia br. w Polskiej Akademii Umiejętności, na posiedzeniu Komisji Geoinformatyki. Na marginesie dodam, że Komisję tę ja zakładałem w 1998 roku, wspólnie z innym członkiem PAU, profesorem Januszem Kotlarczykiem i wygłaszałem pierwszy referat na pierwszym (inauguracyjnym) posiedzeniu tej Komisji w dniu 03.03.1999. Teraz jednak rzadziej mam z nią kontakty, ale stale śledzę jej prace. Zainteresował mnie tytuł referatu prof. Górala: „Sieć astronomiczno-geodezyjna na podstawie lokalizacji kopców i budowli sakralnych Krakowa” i – za zgodą Autora – pozwoliłem sobie pokazać Państwu niektóre przywołane przez Niego wyniki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz